31 sty 2010

Dziki... leśne dziki.


Dzieciak wieczorem, co właśnie nagle musi odreagować wszystkie przygody, to niezłe wyzwanie intelektualne :-)

Dizajn

Dzisiaj zwiedziliśmy wystawę japońskiego designu w Instytucie Wzornictwa. Wielce polecam, zwłaszcza tym, co jakoś szczególnie nie siedzą w branży a chcieliby nacieszyć oko naprawdę wysmakowanymi kształtami. Niektóre rzeczy są po prostu prześliczne a właściwie we wszystkich widać połączenie prostoty, użytkowości i piękna w podejściu do tematu. Oni, kurna, nawet zwykły, wydawałoby się, kibel potrafią zrobić ze smakiem.
Niestety, jak to zwykle bywa na wystawach w naszym miłym kraju, niczego właściwie nie wolno dotykać. Jest tu i tak jest mały promyk nadziei bo parę eksponatów zostało udostępnionych do pomacania, żeby zobaczyć jak działają. W każdym razie przyjście z dziećmi może się skończyć nieciekawie, bo małe rączki na pewno by chętnie wystartowały do wielu dizajnerskich gadżetów.

28 sty 2010

Pasek nr 2

Gwoli ścisłości Stfur i NeoZuzzz (lub po prostu Zuzzz) to postacie stworzone przez moje dzieciaki a ja je jedynie zaadaptowałem. Najpewniej pojawia sie tez inni bohaterowie :-).

Kulinarnie ciutkę.

Dziś jestem wielce dumny z siebie. Wczoraj (a właściwie przedwczoraj ale dla mnie "dziś" czy "wczoraj" jest równoznaczne z tym kiedy położę się spać) w ramach "testów wydolnościowych" upiekłem na raz 3 bochenki chleba... i dzisiejsza poranna próba smaku wyszła nad wyraz pozytywnie. Sam przepis jest najprostszym przepisem na chleb na zakwasie (który pobrałem stąd i odrobinę zmodyfikowałem - głównie co do ilości wody) i właściwie nie da się go zepsuć ale to, że piecyk wyrobił pieczenie a ja wyrabianie (oraz logistykę kombinacji z trzema, trochę się różniącymi, ciastami) mnie niezmiernie ucieszyło.
Ogólnie siedząc teraz w wannie miło mi się robi jak pomyślę, że mały zapas dobrego chleba jest zamrożony a część rozdana, pod sufitem w kuchni dojrzewa schab (mniam), spokojnie bulgocze sobie fermentujące piwo a w lodówce jeszcze jest kawałek całkiem smacznej, domowej wędliny. I to wszystko właściwie nie wymagało wielkich nakładów czasowych - co jest dla mnie w kuchennych zabawach najważniejsze.
W sumie tak samo jak jestem bardzo "miejskim" stworzeniem, lubiącym wygodę sklepu pod nosem, ciepłą wodę bez kombinacji z piecami itp, możliwość wyskoczenia do knajpy ze znajomymi w dowolnym właściwie momencie i inne czysto miejskie klimaty, tak równolegle stanowczo wolę poświęcić parę chwil na upieczenie chleba czy własną wędlinę, żeby tego miejskiego chłamu nie pochłaniać. No... i browar stanowczo lepszy wychodzi samemu niż to co proponują wielkie marki. A i fun jest do tego jako klasyczny bonus :-).
No ale dość tych kulinariów. Na finał chciałbym pokazać coś co spowodowało u mnie obicie szczęki o podłogę. Rowerowo i miejsko. Zapraszam do zwiedzania:

Aha... ja już uznałem, że z rowerem za bardzo nie będę "wyskakiwał przed szereg" ;-).

26 sty 2010

Byłbym zapomniał

Pierwszy paseczek. Groza klasyki ;-)

Tak zwany początek

Jakoś tak wyszło, że należy zacząć pisać. O wielu rzeczach człowiek mówi, myśli, dyskutuje a potem nic po tym nie pozostaje bo ułomna pamięć umyka. Tak więc część rzeczy warto chyba zapisać (większość zapewne jedynie dla siebie ale może coś kogoś zaciekawi). A niektóre sprawy... to po prostu moje życie, takie opowiadanie o dniach powszednich. Przy okazji pojawią się na pewno foty i wstawki komiksowe (sam jestem ciekaw co z tego wyjdzie).
Przynajmniej na razie takie są założenia :-). Na dobry początek muszę dojść do tego jak działa sam mechanizm bloga. No... i momentami dojść sam ze sobą do porozumienia o tym co pisać.
Ostatnimi czasy wiele myślę nad zmianami. Wiele rzeczy się nawarstwiło przez ostatnie parę lat i człowiek jakoś tak odczuwa lekkie "zmęczenie materiału" (które momentami z lekkiego zmienia się w spore i poważne). Oczywiście, jak pewnie większość ludzi, zmian się odrobinę obawiam. A bo nowe, a bo rodzina, a bo niepewność czy się uda ale cóż... jak nie zmiany to stagnacja ;-). Jakby na to nie patrzeć to płynąć przez życie można w różny sposób i czasem wystarczy porządny, jednorazowy bodziec żeby ten sposób zmienić radykalnie.