Jako, że temat powodzi jest, że tak powiem, na fali to też pozwolę sobie na odnotowanie tego wydarzenia. Wszyscy w kółko nawijają głównie o umacnianiu wałów, zalanych domach, tragediach konkretnych ludzi. Burmistrzowie, prezydenci i politycy biegają po wałach i udają, że coś tym wnoszą do sprawy. A ja sobie o troszkę czym innym.
Otóż jesteśmy w stolicy. W prawie samym centrum - Cypel Czerniakowski. Tu podczas pierwszej fali nastąpiło osunięcie ziemi (może nie tak dramatyczne jak w Porcie Praskim ale tak czy siak były to właściwe jedyne dwa wydarzenia w samej Warszawie). Na cypel prowadzi uliczka Zaruskiego - mała, ułożona w większej części z płyt betonowych. No... ale prowadzi na wał. Zrozumiałe jest, że od razu została odcięta i nie ma na nią wjazdu (na Cyplu jest klub sportowy więc część osób na pewno wjechać może). Zrozumiałe jest, że ktoś tego wjazdu musi pilnować. A że tuż obok są biura i "koszary" Straży Miejskiej to wiadomo już kto pilnuje. I mamy taki oto obrazek:
Od razu widać jak ślicznie Straż Miejska potrafi się zorganizować. Oto wjazdu na strategiczny kawałek wału strzeże mocna ekipa - duży samochód, 3 strażników (być może jeszcze czwarty siedział w środku) a do tego doszło jeszcze 2 policjantów. Ilość strażników jest zmienna (czasem jest dwóch) ale samochód stoi cały czas.
Wystarczyłoby postawić jednego strażnika i dać mu dwa "pachołki" do zastawienia wjazdu ale jak by to wyglądało w statystykach? A tak - proszę bardzo - już można odnotować, że Straż Miejska do walki i zabezpieczania powodzi użyła tego samochodu i iluś ludzi. A w to, że samochód po prostu przestawili z parkingu, który jest tuż obok nikt nie będzie wnikał po powodzi - przecież nikt tego nie sprawdzi. Ale kasę będzie można pobrać, premie popłacić. Ciekaw jestem ile takich sytuacji jest w skali kraju - bo mam wrażenie, że cała masa.
I jak dla mnie to byłbym za radykalnym karaniem tego typu zachowań. Jeśli w czasie gdy ci panowie sobie tam stali i popalali papieroski się cokolwiek komuś złego stało (został napadnięty, pobity itp) to po prostu komendant co ich tak sprytnie ustawił powinien odpowiedzieć co najmniej stanowiskiem bo to, że strażnicy się często obijają to wiadomo ale ta akcja to naprawdę przesada i chamskie wykorzystywanie sytuacji jaką dała powódź.
Inną sprawą równie kosmiczną jest filmik o tym, jak dobry gospodarz, prezydent Wrocławia ratuje miasto od powodzi:
Pan Dutkiewicz się wytłumaczył, że to nie on, że to urzędnik. Pogratulować urzędasa w takim razie. Tylko, że widać też na filmie, że prezydent sie jednak tak czy siak lansował jak mógł podczas powodzi. A to, że potem te filmy użyto podobno bez jego wiedzy w ten sposób i z tą muzyką? Och... taki tam malutki błąd.
No coż, niektórzy potrafią sobie strzelić w stopę :-).
Ot... takie moje powodziowe dygresyjki. A teraz można sobie zaśpiewać "Płynie Wisła, płynie". Tak, dla utrwalenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz