Po zawieszeniu działalności grubo ponad rok temu, nawet nie przypuszczałem, że wrócę dalszym ciągiem tematu z
ostatniego postu.
Ot... nagle, w samym końcu października, znalazłem się chwilowo w Warszawie (o tym dlaczego "chwilowo" to potem) i siłą rzeczy przeszedłem obok Legii. Żeby nie było "a nie mówiłem" ;) - po prostu tak to jest. Knajpa, która miała być tylko na Euro i z tego powodu była klasyczna prowizorką, oczywiście została w stanie praktycznie niezmienionym i aktualnie robi za Bar Legion. Błoto na wejściu to samo, parkingu "meczowego" nie ma - klasyczny luzik organizacyjny - w sumie ważne, że pewnie, jak zwykle, ktoś tu zarobił.
|
Ewolucja nie nastąpiła. |
To taki, na marginesie nowych tematów, obrazek z polskiego podwórka, które jak widać jest niezmienne i łatwo przewidywalne. Dalszy ciąg powrotu blogowego będzie (przynajmniej głównie) traktował o innych sprawach :). Teraz, po ponad rocznym pobycie we Francji, w Lyonie, chcę coś napisać o tym miejscu - często tak innym od Polski i często dla nas mocno niezrozumiałym. Sam się przez ostatni czas co chwila łapałem na myśli "Przecież to niemożliwe", a pełne powątpiewania reakcje znajomych gdy im opowiadałem tutejsze historie ("Co ty opowiadasz, przecież to zachód i cywilizacja") tylko mnie upewniły, że warto temat francuski ująć w tym, na jakiś czas zapomnianym, blogu. Będzie to też trochę dla tych, co przestali wierzyć w nadwiślański kraj - otóż powiem Wam... nie traćcie wiary ;). Polska, patrząc z tutejszej perspektywy, to piękny kraj, pełen nowoczesnych rozwiązań i posiadający bardzo pracowitych, wyedukowanych, kulturalnych i otwartych obywateli (niestety ciągle robionych na szaro przez małą grupkę, szeroko pojętych, "trzymających władzę", wykorzystujących typowo polski brak wiary w siebie i własne możliwości).
Oczywiście wszystko będzie moimi oczami widziane, więc jeśli gdzieś trafi się, że "to wcale nie jest tak, jak wygląda", to oczywiście chętnie poznam inne wersje odbioru rzeczywistości ;). Dodatkowe pytania też są mile widziane - chociaż na niektóre na pewno nie odpowiem.
Tak więc... do roboty :)
|
Lyon - widok z "jedynki" na drugi brzeg Rodanu. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz