26 sty 2010

Tak zwany początek

Jakoś tak wyszło, że należy zacząć pisać. O wielu rzeczach człowiek mówi, myśli, dyskutuje a potem nic po tym nie pozostaje bo ułomna pamięć umyka. Tak więc część rzeczy warto chyba zapisać (większość zapewne jedynie dla siebie ale może coś kogoś zaciekawi). A niektóre sprawy... to po prostu moje życie, takie opowiadanie o dniach powszednich. Przy okazji pojawią się na pewno foty i wstawki komiksowe (sam jestem ciekaw co z tego wyjdzie).
Przynajmniej na razie takie są założenia :-). Na dobry początek muszę dojść do tego jak działa sam mechanizm bloga. No... i momentami dojść sam ze sobą do porozumienia o tym co pisać.
Ostatnimi czasy wiele myślę nad zmianami. Wiele rzeczy się nawarstwiło przez ostatnie parę lat i człowiek jakoś tak odczuwa lekkie "zmęczenie materiału" (które momentami z lekkiego zmienia się w spore i poważne). Oczywiście, jak pewnie większość ludzi, zmian się odrobinę obawiam. A bo nowe, a bo rodzina, a bo niepewność czy się uda ale cóż... jak nie zmiany to stagnacja ;-). Jakby na to nie patrzeć to płynąć przez życie można w różny sposób i czasem wystarczy porządny, jednorazowy bodziec żeby ten sposób zmienić radykalnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz