5 sie 2010

Zielona herbata - podejście nr 2

Jak zapowiadałem w poprzednim wpisie, popełniłem ciasto z zieloną herbatą ponownie.
Tym razem odrobinę zmieniłem proporcje - tzn dodałem mąki (pi razy oko czubata łyżka - może nie strasznie czubata). Zasadniczo doprowadziłem do tego, żeby ciasto nie było lepiąco-mokre (bo takie mi wychodzi z przepisu - nie ma siły ;-) ).
Skorzystałem też z rady Karoliny i dokumentnie zamroziłem herbacianą masę. To rzeczywiście działa - chociaż może powinna ona się ciut rozmrozić przed drugim wałkowaniem (bo na początek zamrożona jest idealna) - u mnie ostatecznie była bardzo nierówno rozłożona w cieście i częściowo wylazła jakby na wierzch.
Ciasto wyszło OK - chociaż chyba poprzednie, dzięki większemu wymieszaniu zielonej masy i ciasta drożdżowego miało więcej herbacianego aromatu i było ogólnie wilgotniejsze.
A... i jeszcze drobiazg - piec musiałem 20 minut dłużej niż w przepisie. Być może lepiej byłoby ciasto położyć jednak na dole piekarnika a nie pośrodku ;-/.
Na koniec efekt walki z materią:
Przygotowanie ciasta z zieloną herbatą zajmuje sporo czasu - warto mieć to na uwadze. Mi znowu udało się skończyć grubo po północy.

6 komentarzy:

  1. uroczo wygląda ta zieleń w cieście

    OdpowiedzUsuń
  2. Regularnie wszyscy określili to jako ciasto ze szpinakiem ;-D.

    OdpowiedzUsuń
  3. A mnie przy drugim walkowaniu masa zaczela wyplywac, wiec na tym skonczyla sie zabawa w walkowanie o warkoczu nie piszac. Choc za pierwszym razem bylo gorzej. Jakis trick? Mase zamrozilem porzadnie w obu przypadkach i za drugim razem razem zrobilem gestsza, ale i tak wyplywala kiedy chcialem porzadnie rozwalkowac

    OdpowiedzUsuń
  4. Mi wypływała przy pierwszym podejściu głównie. Przy drugim też ale mniej (masa za drugim razem była zamrożona na sztywno - przeleżała noc w zamrażalniku). Niezrażony wypływaniem (nie jakimś wielkim w sumie) wałkowałem dalej zaklejając dziury kawałkami ciasta z miejsc "grubszych".
    No i chyba nie można zbyt drastycznie podejść do wałkowania - "czucia" trochę trzeba w to włożyć żeby w odpowiednim momencie odpuszczać.

    OdpowiedzUsuń
  5. dzieki... kurcze, ja tez mroze cala noc, ale potem masa (jak ja zapakuje w ciasto) bardzo szybko sie topi. musze jeszcze poeksperymentowac... efekty Twoich prob sa naprawde impunujace

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzięki! :-)
    Może na jakimś ciepłym blacie to robisz? Taką mam koncepcję ;-). No zasadniczo masa uzyskuje miękkość i trochę się rozłazi - zresztą na pewno za drugim razem udało mi się mniej razy przełożyć ciasto bo nierówno się to rozwałkowywało.
    No... życzę sukcesów :-)

    OdpowiedzUsuń